Kolczyki ślubne – obowiązkowy dodatek

Dobierając biżuterię do sukni ślubnej, każda panna młoda musi pomyśleć o kolczykach i konsekwencjach, jakie ta ozdoba będzie za sobą niosła.

Kolczyk – dla uszu i oczu
Kolczyk zdobi nie tylko uszy, ale – jeśli jest długi – wypełnia również przestrzeń pomiędzy głową a ramionami. Dobór tej biżuterii jest więc bardzo ważny, żeby zachować równowagę pomiędzy wszystkimi elementami stroju.
Jeśli suknia ślubna jest prosta, nie jest „nastroszona” koronkami, można sobie pozwolić na kolczyki długie, rozbudowane, bardzo błyszczące, z cyrkoniami, kryształami Svarowskiego, strasem lub na perłowe cuda rodem z Bizancjum. Takie kolczyki ślubne potrafią doskonale ozdobić całość w ten sposób, że będzie to jedyny lub jeden z nielicznych elementów biżuterii. Czasem wystarczy tylko bransoletka lub pasek w talii, uzupełniający suknię. Przy odkrytych ramionach duże kolczyki będą świetnie wypełniać miejsce przy szyi, dzięki czemu kolia/naszyjnik nie będą już potrzebne i uwydatnią urodę sukni.

Duży czy mały
Wielkość kolczyków zależy od dwóch rzeczy:

  • modelu sukni,
  • upodobań panny młodej.

Generalna zasada mówi, że jeśli suknia jest rozbudowana od góry (duży kołnierz a la „królowa śniegu”), lepiej sprawdzą się małe kolczyki, tuż przy płatkach uszu, niezbyt rozbudowane; małe kaboszony, iskierki cyrkonii lub kuleczki perełek. Jeśli natomiast panna młoda ma odsłonięte ramiona lub suknia ściśle przylega do dekoltu i szyi, można sobie pozwolić na długie, rozbudowane, „zamaszyste” kolczyki.
Jest to ogólna zasada, której nie wszyscy hołdują, bo nie ma takiego obowiązku. Krótkie i małe kolczyki sprawdzają się też przy fryzurze z rozpuszczonych swobodnych włosów, ponieważ długie kolczyki w ruchu potrafią zaplątać się we włosy. Ani to wygodne, ani ładne, a panna młoda musi cały czas ładnie wyglądać.

Wygodnie w uszach
Śmiesznie to brzmi, ale jest prawdziwe: koniecznie trzeba sprawdzić, czy trzpienie (w przypadku małych kaboszonów) nie są za krótkie. Konsekwencją może być konieczność dociśnięcia śrubki mocującej, a co za tym idzie – płatek ucha może obrzmieć. Panna młoda ze spuchniętymi uszami… cóż – nie jest to wspomnienie, które kobieta chciałaby utrwalić na zdjęciach, filmach i w pamięci z jednej z najważniejszych chwil w życiu.
Jeśli kolczyki są długi i zwisają swobodnie, planując długie i szalone tańce, trzeba wcześniej ozdobę przymierzyć i pójść na dyskotekę, bo sprawdzić, jak kolczyki będą się zachowywać w tańcu. Kolczyki wirujące za tancerką wyglądają efektownie, ale po kilkunastu obrotach mogą naciągnąć, a nawet skaleczyć płatek ucha. Naciągnięte miejsce przekłucia i mocowania kolczyka jest bolesne, a zakrwawione ucho stanowczo nie jest dekoracją sukni ślubnej.

Kolor – rzecz gustu
Nie ma zasady co do koloru. Ogólnie ślubne kolczyki są bardziej ozdobne, przeważnie z blaskiem: cyrkonie, kryształy to główny materiał. Jeśli szlachetne – to diamenty, brylanty, perły. Z półszlachetnych świetnie sprawdza się kamień księżycowy lub biały bursztyn – rzadki, a przez to cenny, oprawiony w srebro lub złoto.
Generalna zasada doboru kolczyków brzmi: muszą pasować do sukni ślubnej, a panna młoda musi się w nich dobrze czuć i tak samo wyglądać.

Dodaj komentarz